wtorek, 2 sierpnia 2016

Wyszło Szydło...

Jedną z niewielu rzeczy, przy których od ostatnich 2 lat mogę się zrelaksować jest szydekowanie.  Szydełkowac nauczyła mnie babcia, wiele lat temu. Przy szydełku i drutach spędziłyśmy wiele wieczorów, kiedy mama chodziła do szkoły wieczorowej a babcie zajmowały się mną i rodzeństwem.  Miałam wtedy jakieś 7 lat i największym moim wyczynem były czapeczki dla Barbie, które i tak nie zawsze wychodziły.

Kiedy zaszłam w ciążę, byłam zaraz po studiach
 Właściwie to broniłam się z maluszkiem w brzuszku, ale takim jeszcze bardzo malutkim. Nie zdążyłam więc podjąć pracy i siedziałam całymi dniami w domu.  Pewnego dnia kupiłam jakieś ogromne szydełka w Lidlu i schowałam do szafy. Spędziły w niej jakieś pół roku ale w końcu je wyjęłam. Poszłam do pasmanterii i...? D..a blada. Moje szydełka nadawały się do robienia ze sznurka, takie były ogromne. A pani sprzedała mi jakąkolwiek najgrubszą włóczkę. No i zaczęłam robić z niej krzywy komin. Mój mąż określił go później szalikiem ruskim, bo idealnie pasowałby do takich rosyjskich puchatych czapek.:) Ale żeby nie było, kilka razy go użyłam, po czym schowałam na dnie szafy.  W tym roku podczas sprzątania mój komin nr 1 oraz różowy komin nr 2 trafiły na śmietnik. ;)
Kolejne rzeczy były już dużo lepsze. Pierwszy kocyk grzeje teraz lalkę chrześnicy męża, a drugi przez 2 zimy ogrzewał mojego synka. :) Jeszcze wiele nauki przede mną, ale coraz lepiej poznaję techniki szydełkowania. ;)

A oto kilka moich prac:)

Kocyki:  dla mojego synka i synka koleżanki



Czapeczki













Ubranka





 Chusta

           Serwety, serwetki itp