poniedziałek, 28 października 2013

Czasu brak

Jakoś nie mogę się zabrać za napisanie czegokolwiek. Ostatnio dużo się dzieje i pisanie to ostatnie o czym myślę, więc sami rozumiecie.
Dostaliśmy już klucze od mieszkania, w zeszłym tygodniu dużo nie zrobiliśmy, ale w tym chcemy skończyć sprzątanie, może uda się też pomalować. Żyrandole już wiszą, więc chociaż to z głowy.

W ten weekend byliśmy Pobawiliśmy się, pojedliśmy, posprzątaliśmy, takie tam;] I znów cały tydzień będę dosypiać. Już tak mam, że jak nie prześpię jednej nocy to długo nie mogę załapać rytmu dnia.;)


wtorek, 15 października 2013

Pora na gotowanie- Roladki drobiowe z rydzami

Dziś przepis na roladki z piersi kurczaka faszerowane rydzami i żółtym serem:) 
Są one duszone w sosie beszamelowym, podawane z makaronem(lub jak kto woli ziemniakami, ryżem czy kaszą) i sałatką. Można zrobić też z pieczarkami jeśli ktoś nie ma lub nie lubi rydzy.)

Składniki na dwie porcie:
Na roladki:
1 pierś z kurczaka
2 plasterki żółtego sera
4 duże rydze lub kila małych (opcjonalnie kilka pieczarek)
1 mała cebula
przyprawy, olej

Na sos beszamelowy:
2 łyżki margaryny
2 szklanki mleka
2 łyżki mąki
mały serek topiony lub 3 trójąciki
sól, pieprzgałka muszkatołowa

Na sałatkę:
kilka liści sałaty lodowej
1 mała cykoria
1 mała cebula
1 pomidor
gotowy sos do sałatek
woda, oliwa
 + makaron, ziemniaki, ryż lub kasza (ja wolę makaron)
Wykonanie:
Grzyby umyć i osuszyć. Pierś z kurczaka przekroić na dwie części(na grubość) i "wystukać" jak na kotlety. Posypać przyprawami i odstawić do lodówki.
Cebulę pokroić w kosteczkę i wrzucić na rozgrzany olej. Grzyby również pokroić w kostkę i dodać do cebuli. Początkowo smażyć przez 5 minut na dużym ogniu, później zmniejszyć i dusić przez 20 minut. Doprawić pieprzem i solą.
Piersi ułożyć na desce, na każdym kawałku położyć po plasterku sera, łyżkę uduszonych grzybów i zawijać w roladkę. Spiąć wykałaczką i ułożyć w naczyniu żaroodpornym. Odrobinkę grzybów zostanie na wierzch.

Margarynę rozpuścić na patelni, dodać mąkę i parzyć ją przez kilka minut ciągle mieszając. Dolać mleko i wymieszać, żeby z mąki nie było grudek. Dodać serek topiony i mieszać, do całkowitego rozpuszczenia serka. Doprawić solą i pieprzem.
Zalać roladki i wstawić do piekarnika nagrzanego do 180stopni. Piec ok. 20-30 minut. 


Sałatę porwać, cykorię, cebulę i pomidor pokroić i wrzucić do miski. Rozrobić gotowy sos do sałatek i zalać nim warzywa. 

Makaron- ugotować, raczej jasne.;)
Po przełożeniu na talerz, wierzch posypać resztą grzybków.

Smacznego życzę!;)







piątek, 11 października 2013

środa, 9 października 2013

Malowanie i inne zdjęcia

Ostatnio mama wytargała stary koszyk przed dom. Był nie ładny, więc go pomalowałam. Pomalowałam też stary stołek. Miałam na nim próbować decoupage, ale to musi mnie najść wena.;)

Czasami tak niewiele wystarczy, żeby z brzydkiej rzeczy zrobić coś ładnego.:)

I przy okazji jeszcze kilka zdjęć:
Storczyk, który dostałam od babci na rocznicę ślubu(w sumie jak na rocznicę to my dostaliśmy)
 Moja piękna lawendowa cukiernica od siostry, lampion od Marty z wymianki i malutki śliczny kwiatek, który podbił moje serce w sklepie i musiałam go mieć.:)
 Wrzos:)
 Łapiemy ostatnie promienie Słońca;)


 Słonecznik:)

poniedziałek, 7 października 2013

Panieński i grzybobranie

W sobotę byłam na panieńskim szwagierki.:) Koleżanki się postarały, nawet była limuzyna! A co;) Tylko ja jedna nie piłam i pilnowałam, coby się towarzystwo nie pogubiło.:) Ale jestem zadowolona, fajnie się bawiłam.;)

Wczoraj mój G. po południu(on też był na kawalerskim i wrócił dopiero po 6 rano), koło 16 wybrał się do lasu na grzyby. Kiedyś wracając ze spaceru spotkaliśmy jakąś starszą panią i się pytamy, czy to w naszym lesie tyle znalazła. A ona nam dokładnie wytłumaczyła gdzie. Więc poszedł G. właśnie tam i po 1,5godziny wrócił z pełnym koszem maślaków! :) A ja i mama, żeby nie być gorsze poszłyśmy dziś i każda kosz nazbierała.:) Narobiłam kolejnych słoiczków, bo mężuś tak bardzo grzybki ze słoiczka lubi i trochę zawiozę dla babci.:) A co, trzeba się dzielić.

Miały być dziś inspiracje, ale będą jutro. Smaczne.:)

czwartek, 3 października 2013

Pora na gotowanie- grzybki

Ale nie byle jakie! Te robiłam rok temu na panieński(swój własny, ale szkoda gadać:P). A, że teraz pora na grzybobranie, może jakaś alternatywa dla grzybków z lasu.:)

Składniki :
mak lub czekoladowa posypka, polewa czekoladowa, 1,5szklanki mleka, budyń jaki kto lubi(najlepiej waniliowy lub czekoladowy, ew. bananowy), 1/4szkl cukru pudru, pół kostki masła-wyjąć z lodówki, żeby było miękki, +składniki na ciasto niżej

Ciasto kruche:
0,5kg mąki
2jajka
1kostka margaryny
2łyżeczki proszku do pieczenia
2łyżki śmietany
0,5szkl cukru.
Wszystko wymieszać, posiekać z margaryną. Ugnieść ciasto i schłodzić przez godzinę.

W tym czasie ugotować budyń czekoladowy z 1,5szkl mleka- powinien być dosyć gęsty. Zostawić do ostygnięcia.
Wyjąć ciasto i rozwałkować.
Następnie wykrajać kształty jak na zdjęciach: okrągłe wielkości foremek na babeczki (metalowych), okrągłe takie same jak foremki ale z dziurką w środku, nóżki grzybków formować dłońmi. Nóżki maczać w wodzie, następnie w czekoladowej posypce lub maku(mak lepszy). Piec w 200stopniach do zrumienienia.

Kiedy wszystkie części stygną, możemy zrobić krem do środka. Masło miksujemy z pół szklanki cukru pudru, dodajemy po łyżce budyń. Kiedy wszystko się zmiksuje możemy przekładać grzybki. Łyżka kremu do kapelusza, przykrywamy ciastkiem z dziurką, a w dziurkę wkładamy trzonek grzybka.
Na sam koniec smarujemy kapelusze czekoladą lub inną polewą.


I teraz zdjęcia, jakby ktoś nie mógł sobie wyobrazić.:)





Smacznego!

Swoją drogą dawno ich nie robiłam, więc może zrobię na wesele męża siostry;)

środa, 2 października 2013

Było z górki, jest...

...pod górkę.
Jak za długo jest za dobrze, to coś musi się zrypać... A o co chodzi? Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o wiecie co.
Auto się zepsuło, kasa potrzebna na meble na już, a tato jednak nie ma, żeby nam oddać. Pracy dalej nie mam i na razie nie ma perspektyw, a nawet jakbym miała to tysiąc złotych tutaj nic nie zdziała. Jakoś tak wszystko przestaje być takie piękne, kolorowe jak miało być.
Już szukam oszczędności na wyposażeniu, nie będzie wymarzonego piekarnika, bo są tańsze. Zbyt długo nam się powodziło?...;/
Humor mam niedobry. Jeszcze ks. zaproponował mi pracę na świetlicy 2 godziny dziennie(tyle świetlica czynna), 10zł za godzinę. To daje 400zł. Te cudowne 400zł o których pisałam  niedawno, ale już nie za 8 ale 2 godziny. Dla mnie ok, jak nic innego nie znajdę po obronie to chociaż te 400 by się przydało. Ale G. na mnie nakrzyczał jak tylko o tym wspomniałam... Też ma zły humor przez to wszystko i jakieś durne argumenty podawał, żebym mu w pracy pomagała to mi da tysiąc;/ Nosz kurde, to co on mi da to i tak do domu przyniesie, a pomagać mu mogę kiedy chce... A tutaj praca po południu bo 15.30-17.30 więc wszystko w domu bym porobiła, obiad przygotowała, z papierkami mu pomogła i mogłabym chodzić na chwilę. Choćby dla swojego lepszego samopoczucia, bo chcę się rozwijać zawodowo i zdobywać doświadczenie! A on do mnie, że lepiej jakbym założyła firmę i dotację wzięła- na co? Na maszynę- dla niego oczywiście, żeby jego firma działała. Ale to nie jest szczyt moich marzeń zawodowych, nie po to robiłam studia, żeby wynajmować maszyny. Jak chce to mu ją wezmę, a i tak chcę pracować z dziećmi!
Jestem wściekła! Musiałam...;/