poniedziałek, 30 września 2013

Spełniamy dziecięce marzenie- kartka dla Oliwki

Oliwka, chora na raka- 27 października kończy 6 lat. Jej wielkim marzeniem jest uzbierać jak najwięcej kartek urodzinowych. Pomóżmy małej spełnić marzenie i dajmy jej choć odrobinę uśmiechu!



Adres :

Oliwia Gandecka
ul.M.C.Skłodowskiej 11/26
65-001 Zielona Góra

 

To wiele nie kosztuje, a wywoła uśmiech na jej buźce;) A gdyby ktoś chciał pomóc inaczej, albo choć przeczytać parę słów o Oliwce odsyłam tutaj: POMOC DLA OLIWKI

Poniedziałkowe inspiracje- relaks

Dziś partia pomysłów na miejsce, gdzie można się zrelaksować, poczytać książkę, zatopić się w marzeniach. Mi się takie miejsce marzy i będzie to na pewno balkon, ale zapewne już przed zimą wiele nie zrobię i zajmę się nim na wiosnę. A kiedyś, jak będę budować swój dom na pewno zrobię sobie takie miejsce do siedzenia przy oknie, jak na 2 i 6 zdjęciu.:)
zdjęcia wyszukane na zszywka.pl


niedziela, 29 września 2013

Ludzie i zwierzęta

Jakiś czas temu rozpisałam się bardzo na temat zwierząt i podejścia do nich ludzi. I co? I zawiodłam się wczoraj na ludziach po raz kolejny!
Jechaliśmy wieczorem, po godzinie 7 do teściów. I nagle patrzymy a tam, na środku naszego pasa leży mała sarenka- żywa, z główką rozglądającą się w koło, widać, że oczka przerażone. A wszyscy, którzy jechali- omijają ją i mają gdzieś. Kurcze no, rozumiem rozjechanego lisa, czy inne stworzenie. Ale widać, że sarenka żywa, tylko nóżki obie przednie złamane, krew się leje, a ona bidulka leży i nic nie może zrobić...
Zatrzymaliśmy się i zadzwoniliśmy na policję(bo kto nosi przy sobie numer do nadleśnictwa czy czegoś innego, co może w tej sytuacji pomów). 40 minut czekania na policję, która jechała z miejscowości położonej 10 minut drogi... Spoko, nie pierwszy raz. Kiedyś czekaliśmy 3 godziny w 100tysięcznym mieście. Są sprawy ważne i ważniejsze, nie istotne, że w tej małej miejscowości z której policja miała przyjechać, to nic nie robią, ale może mieli ważną sprawę.

W czasie czekania zatrzymały się dwie osoby i to przywraca wiarę w człowieka. Starszy Pan i młody chłopak. Każdy z nich ma w domu zwierzę, każdy próbował coś doradzić. Jak któraś z forumek kiedyś napisała tak i ja powtarzam- Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś kto kocha zwierzęta był złym człowiekiem. I ja też tak uważam, co więcej- sądzę, że ludzie którzy kochają zwierzęta są bardziej wrażliwi i odnosi się to do wszystkich sfer życia.

W końcu policja przyjechała. Sarenka w tym czasie próbowała odpychać się tylnymi nóżkami i ze środka pasa dotoczyła się do barierki przy rowie. Dalej G. pilnował, żeby nie wpadła do rowu. Policja powiedziała, że wezwali jakąś służbę, która zabierze zwierze to weterynarza i kazali jechać, powiedzieli że ją przypilnują. Mam nadzieję, że nie zostawili jej tam... Bo to dla niej byłaby długa i męcząca śmierć- zapewne z głodu i pragnienia, bo nigdzie by się nie ruszyła. I mam nadzieję, że weterynarz się nią zajął, bo myślę, że wystarczyło poskładać nóżki i będzie żyć, szkoda żeby z takiego powodu ją uśpić. Widać było, że jest silna i na pewno sobie poradzi. A sarenka była śliczna- malutka, młodziutka. Jeszcze uszy miała dwa razy większe niż głowę, tak jak młody owczarek niemiecki:)
A jak odchodziliśmy do samochodu, sarenka odwracała główkę i patrzyła na mojego G. :) Wiecie- jakbym mogła, to bym ją zabrała;) Ale to dzikie zwierze i jego miejsce jest w lesie, więc mam nadzieję, że trafi do jakiegoś leśnego schroniska :)


Nie potrafiłabym przejechać obok obojętnie. Jest coś takiego w człowieku, że zwierze jest dla niego ważne i to nie ważne czy własne, czy cudze, czy domowe, czy dzikie. Zwierzęta są dla nas, a my jesteśmy dla nich. Razem tworzymy na Ziemi całość.

PS. Nie skomentuję zachowania tego człowieka, który ją potrącił i zostawił na środku drogi. To jest poza moim zrozumieniem...

środa, 25 września 2013

Pora na gotowanie: omlet ze śliwkami w czekoladzie

          Postanowiłam wprowadzić na mojego bloga trochę nowości, może będzie bardziej interesujący.;)
W poniedziałek mieliście okazję zobaczyć pierwszy post z planowanej serii "Poniedziałkowe inspiracje". Co tydzień będę starała się pokazać wam coś nowego, inspirującego. Nie będą to tylko posty z zakresu wnętrz, ale sami zobaczycie, co będzie dalej.
Dziś pierwszy post z drugiej serii "Pora na gotowanie"- tu za wiele nie trzeba tłumaczyć- będą to przepisy na różne smaczne wg mnie dania.

Dziś zapraszam was na coś prostego, ale jakże pysznego. Omlet ze śliwkami w czekoladzie powstał bardzo przypadkiem, po prostu miałam na coś takiego ochotę, więc to zrobiłam.

Omlet:
2 jajka
3łyżki mleka
2.5 łyżki mąki
2 łyżeczki cukru waniliowego

Sos śliwkowy:
4-5 śliwek
3 kostki czekolady(jaką lubicie)
3 łyżki masła
lub zamiast czekolady i masła- Prawdziwe masło czekoladowe(przepis wkrótce, ale nie będzie to krem w stylu Nutelli)

Śliwki przedzielamy na pół i wyciągamy pestki. Masło z czekoladą roztapiamy w rondelku, wrzucamy śliwki i co jakiś czas mieszając czekamy aż zmiękną.

Jajka ubijamy z cukrem(przez około 5 minut), dodajemy mleko i mąkę. Smażymy z obu stron.


Wykładamy omlet na talerz, polewamy sosem i układamy śliwki. Składamy na pół i zajadamy się pysznym omletem śliwkowym!;)

poniedziałek, 23 września 2013

Poniedziałkowe inspiracje- biel w mieszkaniu

        Ostatnio bardzo podoba mi się biel w pomieszczeniach. Gdybym mogła, to całe mieszkanie urządziłabym w bieli. No, ale salonu, łazienki i toalety nie mogę, bo nie planujemy remontów. Kuchnia będzie w bieli, sypialnia i balkon też. Zobaczymy jak nam to wyjdzie... 

A tymczasem chciałabym pokazać wam trochę inspiracji do mieszkania- oczywiście w bieli.
zdjęcia wyszukane w google.pl
Taka cudowna lawenda na pewno będzie stać na moim parapecie w kuchni.


A wam jak się podoba biel w domu?

Wymianka na zakończenie lata;)

Pierwszy raz wzięłam udział w wymiance i powiem wam, że bardzo mi się ta zabawa spodobała. Co prawda trochę kosztowna, ale dwa razy w roku można się skusić.;) Wymianka organizowana była na http://www.pierniczkowewybryki.blogspot.com/ - zajrzyjcie jakie cudowne pierniki tworzy Agnieszka!;)

Moją parą wymiankową była Marta, która prowadzi wspaniały  blog o gotowaniu. Zaskoczyła mnie jej paczka, bo jak zaczęłam wypakowywać, to nie mogłam skończyć. I nawet mężuś był zadowolony: "Skąd my to wszystko mamy?" ;) No i sam dobierał prezenty do paczuszki dla Marty.
 Ale najpierw, co Marta dostała ode mnie;)
Marta, jako, że jej pasją jest gotowanie dostała kilka gadżetów kuchennych: kubeczek w babeczki, podkładkę pod gorące garnki, zeszycik w mięciutkiej okładce(na przepisy), serwetki, podkładki na stół, herbatkę z bardzo fajnej herbaciarni w Legnicy, karmel z wanilią w młynku, cukrowe kwiatki do zdobienia deserów. I praktycznie gównie na powiązaniu kuchennym się skupiłam, bo poza tym to jak widać: świeczki zapachowe, cudny olejek zapachowy brzoskwiniowy(mam taki sam, cud), scrub do ciała i krem do stóp Avon. No i oczywiście kawka, herbatka, słodkości.:) Mam nadzieję,że Marta była zadowolona!;) A przy okazji wymianki poznałam wspaniałą babkę i blog pełen smacznych przepisów.:)


A co ja dostałam od Marty? Ło matko, cuda na kiju:) Najbardziej ucieszyła mnie cudowna latarenka- dzień przed  otrzymaniem paczuszki oglądałam takie z zamiarem zakupu na balkon!;) No i mam;) Dwa śliczne notatniczki, naklejki do oznaczania(u mnie oklejone słoiczki), solniczkę i pieprzniczkę do nowej kuchni, skrawki materiału do szycia, torbę na zakupy, ramkę na zdjęcie, pachnące kawą woreczki, motylki, przyprawę do grilla, widelczyki do ciasta, kwiaty lawendy i jaśminu(wciąż szukam inspiracji, do czego je wykorzystać), masa kaw, herbat i słodkości!;) Chyba o niczym nie zapomniałam, choć wcale bym się nie zdziwiła- tyle tego było! Dziękuję Marto jeszcze raz!


Jak widzicie- super zabawa.:) Może na święta wypatrzę jakąś fajną wymiankę!;)

piątek, 20 września 2013

Bieda w kraju:P

Jak mnie wkurza, jak ludzie narzekają, że zły kraj, zły rząd i że dlatego bieda.
W ten weekend mamy rocznicę ślubu i postanowiliśmy, że gdzieś pojedziemy i zaszalejemy. Wymyśliliśmy sobie pobyt w spa, super hotel, z basenem i zabiegami. Ale co? Obdzwoniliśmy dziesiątki takich hoteli i nie ma miejsc na ten weekend. Kurcze, to o wiele łatwej znaleźć tanie pokoje, choć zawsze jak szukałam to było ciężko, ale coś się znalazło. No i teraz właściwie nie wiem, czy mam się pakować czy nie, bo do tej pory nic nie znaleźliśmy. Tzn G. siedzi teraz w biurze i podobno coś wybiera, ale żeby to było w czym wybierać. Dzwonił, żeby się pakować, więc tak czy inaczej pojedziemy gdzieś, najwyżej będziemy w aucie spać.:P
Zachciało się weekendu na bogato.:P

niedziela, 15 września 2013

Weekendowo

Witam niedzielnie.;)
Wyzwanie mi nie wyszło, bo jakieś lenistwo zdjęciowe mnie dopadło. Chyba przez ten kabel, bo to za dużo roboty.;P Ale trudno się mówi, do połowy dotrwałam.
Wczoraj cały dzień spędziliśmy w domu, nie zgadniecie co robiliśmy.... A może zgadniecie? No próbujcie, co całą sobotę można robić z mężem w domu? Rozwiązanie będzie w następnej notce.;)

Pan od mebli miał wczoraj zadzwonić, znów nie zadzwonił, telefon wyłączony. Więc ja dziękuję bardzo, jak on tak klienta traktuje... Już zaczęłam szukać innych firm, oczywiście facebookowi znajomi pomocni jak zawsze, tylko hasło rzucić.;) No i jutro podzwonię po firmach i się poumawiam, może ktoś inny będzie zainteresowany zarobieniem pieniędzy...;)

Za chwilę zbieramy się na obiadek do babci, bo zaprosiła wnuki swoje kochane.;) Później na chwilkę do drugiej babci do szpitala, później do babci G. na kawę, a na końcu do teściów na chwilkę. Taki babciowy dzień trochę mamy(żeby jeszcze teściowa była babcią, to byłoby idealnie babciowo).;) Jutro rano do przedszkolaków na próbę, bo w środę mają występ. A bo ja wam chyba nie pisałam, że puki nie mam pracy to będę raz w tygodniu chodzić do przedszkola na zajęcia rytmiczno-muzyczne. I będziemy śpiewać, grać na gitarze, pianinie i będzie wesoło.:) No i do biblioteki muszę skoczyć, bo pani promotor kazała kilka drobiazgów dopisać do pracy i będzie good.

Miłej niedzieli życzę!

czwartek, 12 września 2013

Wyzwanie dzień 4- lista

Nie miałam pomysłu na listę.:) Nie mam przed sobą listy zakupów, bo zrobiliśmy wczoraj, listy rzeczy do zrobienia już nie robię, choć kiedyś taką zawsze miałam. Więc dziś jest lista utworów- niby dla dzieci i młodzieży. Choć co do tego byłabym ostrożna. No bo cóż na tej liście jest? No na przykład Bogurodzica- hm... dla dzieci czy dla młodzieży? Dzieci nie zrozumieją na pewno, a dla młodzieży to i tak jest trudne do zaśpiewania. No ale nie szkodzi- miała być lista- jest lista.:)




środa, 11 września 2013

Wyzwanie dzień 3:)

Zgrałam za pomocą kabelka zdjęcia, więc dodaję dziś coś.
A oto kwiatki cukrowe, robione dziś specjalnie dla kogoś;) O godzinie 13:00 bo taki temat dzisiejszego zdjęcia;) Ale teraz już skończyłam i śmigam robić coś innego. Powiem wam szczerze, że specjalnie na tę godzinę zaplanowałam robienie kwiatków, coby nie było, że robię coś nudnego;)
Nie napiszę na razie nic więcej, bo mam trochę do zrobienia, a godzina mi do autobusu została.:) Pa!;)

wtorek, 10 września 2013

Wyzwanie dzień 2- stare zdjęcie i wytłumaczenie- edit;)

Dzień dobry:)
Dziś drugi dzień wyzwania, a ja przygotowałam dwa zdjęcia.:) Ale co? Karta mi nie chce się w ogóle odczytać, coś się chyba w lapku popsuło, bo ciężko się ją wciska i nie widzi jej komputer.;( Bardzo mnie to martwi, bo często używam tego czytnika w laptopie, nie chciałoby mi się podłączać czytnika usb... Zresztą gdzie on jest?
Więc na razie nie będzie zdjęć.:(

No cóż, nie umiem tego naprawić. Poproszę brata może mi na dniach naprawi, ale dziś jakiś zdjęcie by się zdało. Niech więc będzie stare, jak uda mi się zgrać nowe to pochwalę się nowymi.:)
Więc tutaj woda z miętą- pyszna, wspaniała, uwielbiam ją latem;) To zdjęcie już było. Teraz jestem przeziębiona i od kilku dni moja ulubiona jest ciepła woda z cytryną, miodem i imbirem i jej zdjęcie dziś zrobiłam. Zrobiłam też zdjęcie latte waniliowego, które dostałam od  Marty i dzisiaj próbowałam. Bardzo lubię latte, to kupne jest nawet ciekawe.:)
Byliśmy dziś z mężem, Tośką i Julką w restauracji.:) Odebraliśmy dziewczynki z przedszkola i zabraliśmy na obiadek z okazji urodzin Antosi.:) Lubię takie wyprawy z nimi, bardzo miło spędziliśmy czas, dziewuszki pięknie zjadły(o nas nie muszę mówić;P) i były zadowolone.:)


Edit- zgrałam za pomocą kabelka;)

poniedziałek, 9 września 2013

Wyzwanie foto i tort czyli dwa w jednym

Dziś pierwszy dzień wyzwania fotograficznego na blogu Sen Mai. Bardzo fajna sprawa te wyzwania więc znów biorę udział.;) Dzisiejszy temat to Moja mina. Jako, że nie chcę się tutaj pojawiać za bardzo, a dziś zrobiłam piękny(wg mnie:P) torcik dla bratanicy z Kucykami Pony, to będzie ich mina. Mina niezdarnie wylepionych przeze mnie Kucyków, które mam nadzieję choć te kucyki przypominają!
Trochę sflaczały, ale cóż ja im poradzę- zmęczone są.:P




Wczoraj miło spędziliśmy dzień, byliśmy i teściowej na obiadku i wieczorkiem w gościach u siebie:P W sensie, że w naszym mieszkaniu u poprzednich właścicieli.:) Bardzo miło było, pooglądałam sobie po raz kolejny chałupkę, poobmyślałam sobie w główce ustawienia, a na koniec późną nocą zwiedziliśmy osiedle.;)
W nocy niestety złapała mnie @- nie dość,że się zawiodłam to jeszcze całą noc nie spałam z bólu. Usnęłam po 5, a o 6.30 pobudka bo trzeba było babcię do szpitala na rehabilitację zawieźć. No ale jakoś dałam radę, później szybkie zakupy, do domu na drzemkę i jakoś dzień minął.

Antośka ma jutro 3 urodziny. Jak ten czas leci.:) Taka maciupka była jak się urodziła, pamiętam jak poszliśmy do bratowej do szpitala, pamiętam jak mój G. trzymał ją na rączkach i patrzył na mnie... Kurcze, jeszcze długi czas minie zanim będzie trzymał swojego maluszka, a wiem, że tak bardzo by już chciał...:( No ale nie wpadajmy w melancholię. Antośka( inaczej Nina, Antek, Antek mrówka, orzeszek i wiele innych głupich ksywek, na które ona odpowiada " Nie jestem ..., jestem ANTOSIOM";) Ale to taki wariat jakich mało.:) Ledwo zaczęła gadać, to sobie żartowała ze wszystkich. Przychodziła np i mówiła do mnie: Dziadziuś i chichrała się pod nosem. Jak mówiłam, że nie jestem dziadziuś, to mówiła wszystkie osoby po drodze, a na końcu: wiem, jesteś ciocią klocią.:) Kochane takie maleństwo nasze, a już takie duże.;) Mam nadzieję, że Antosi się torcik spodoba, a zobaczy go dopiero w przedszkolu jak przywiozę.:)

środa, 4 września 2013

Kokosy

Witajcie. Dziś będzie o kokosach. Ale nie takich byle jakich, nie myślcie sobie.
Byłam dziś na dniu próbnym w punkcie dziennej opieki nad dziećmi- takie niby przedszkole, ale nie do końca. Dzieci 20, od 2.5 do 4 lat. No i malutkie, przyparafialne, takie ubogie trochę, ale spoko. Dzieci płacą 170 zł za miesiąc z posiłkami, ale myślę: pewnie parafia dopłaca, bo przecież skądś pieniądze mieć muszą.

No i nie koniecznie. Byłam tam dziś 6 godzin, urobiłam się po pachy( głównie przebierając posikane po pachy dzieci) i na końcu rozmawiam z wychowawczynią i dyrektorką w jednym. Najpierw dam pani umowę  praktykę pedagogiczną(pomocą wychowawcy mam być) bo nie ma pani jeszcze dyplomu, a po obronie umowę zlecenie. Słucham dalej, nie uciekam(a szkoda). Oczywiście za ten miesiąc pani również zapłacę, kwotę adekwatną do włożonej pracy. Od 7 do 15. A później stawka to będzie 400zł za miesiąc.  Na taką przystała pani Beatka, ale ona się nie nadaje, mimo, że ma 25lat stażu. Pani za to się nadaje, bo widzę, że już radzi sobie pani z dziećmi(a dzieci nie dość, że jak to dzieci, to z ubogiej i trudnej dzielnicy, większość ludzi boi się chodzić nią nawet w dzień)... Toż to kokosy! Żałuję, że od razu nie powiedziałam, że dziękuję. Powiedziałam, że się zastanowię. W przyszłym miesiącu po obronie mogę przecież iść gdzie indziej(choćby na staż, tam gdzie mnie chcą i na mnie czekają), a teraz i tak siedzę w domu i nic nie robię, trochę doświadczenia zdobędę, może schudnę?... Ale pogadałam z mężem i zaczęłam dostrzegać absurd:
pracy 8 godzin, na wysokich obrotach cały czas, bo z dziećmi nie da się inaczej, na dodatek dzieci trudne i ciężko będzie je poukładać na początku, a gdyby się okazało, że jestem w ciąży- na co bardzo w tym cyklu liczę i przez noszenie tych dzieciaków zrobiłabym sobie krzywdę, to bym sobie nie wybaczyła. I to wszystko za 400zł? Co odpowiada 1/3 etatu. Z czego jeszcze 60 muszę wydać na bilet, żeby tam dojeżdżać. Kurcze no, coś chyba jest nie halo. Nawet mąż mówi, że za 400zł to on woli, żebym na spokojnie posprzątała mieszkanie, pobyła z psem i zrobiła obiad.  A te 400zł i tak w miesiącu jestem w stanie dorobić Avonem, tortami i szyciem. Nie szanujemy swojego czasu... Jutro czeka mnie rozmowa z panią, choć gdybym mogła to zadzwoniłabym jeszcze teraz, bo będzie mnie całą noc męczyć. Powiem jej, że jest to zbyt odpowiedzialna praca i mimo wszystko zbyt dużo godzin- może na 4godziny dziennie bym się zdecydowała, albo na chociaż te 800zł jak na stażu. A wiecie ile to wychodzi? Ledwo ponad 2zł za godzinę;/ Nie wiem, czy to jest bardziej żałosne czy śmieszne. Mi jest trochę przykro z tego powodu, bo cieszyłam się na tę pracę. Ale cóż. Ciekawe, czy pani znajdzie jelenia za te pieniądze... Ach, przepraszam- kokosy.