piątek, 31 maja 2013

Mam ochotę na...

KONKURS WCIĄŻ TRWA!:)

Witajcie.:) Tych, którzy jeszcze nie zaglądali, zapraszam do konkursiku.:)
Dziś mam leniwy dzień. Nic nie muszę(a nie, wciąż muszę skończyć licencjat, ale do 5 czerwca muszę oddać książki do biblioteki, więc w poniedziałek i wtorek będę zmuszona skończyć), nic nie robię, tylko siedzę przy komputerze, jednocześnie zerkając na telewizor. ;)


Żeby jednak nie było, że tak całkiem nic nie robię to mam od kilku dni ogromną ochotę zrobić COŚ. COŚ znaczy, że mam chęć na jakieś produktywne działania, których efektem będzie coś ładnego. Chętnie bym coś uszyła, jakąś pierdółkę- serduszko, ptaszka, kwiatka? Sama nie wiem, ale chodzi to za mną na prawdę od kilku dni i coś czuję, że zaraz pójdę szukać skarbów, z których można to COŚ uszyć.;) Jakaś biedna stara bluzka czy poszewka na poduszkę może paść moją ofiarą, bo materiałów samych z siebie zapewne nigdzie nie mam.

Jak coś mi się uda, to wam pokaże.;) Na razie pokażę wam to, co mi się podoba:

Serduszka wzięte stąd

A te stąd



Już jestem. Niestety nie znalazłam nic, co dobrze by się sprawdziło. Dlatego też nie chciało mi się odpalać maszyny i zrobiłam coś ręcznie. Żadna rewelacja, ze względu na to, że dawno nie szyłam i ze względu na materiał(Kwiatek zły materiał, a serduszko- byłoby równe, gdybym miała większy kawałek, ale miałam tylko wąski ze skrócenia spodni). Muszę kupić kilka kawałków takiej pościelowej bawełny, najlepiej się nadaje do szycia.:) No ale nic, kwiatek wylądował w doniczce, serduszko na witrynie.:) Jak będę w jakiejś pasmanterii kupię sobie jakieś materiały(szkoda, że nie można kupić na mniejszych kawałków) i kawałki filcu.








środa, 29 maja 2013

Grad, kura i wielki potwór!

Na początku przypominam o konkursie- wciąż trwa i czeka na was:) 
Konkurs- kliknij tutaj

        Po raz kolejny witam się wieczorkiem. Jak tam wasze humory? Pogoda wam ich nie popsuła? U nas pogoda dziś piękna i okropna na zmianę. Raz świeciło piękne słońce, raz wiał okropny wiatr, a jak tylko podjechaliśmy pod dom lunął deszcz i padał grad. Trochę jakby jeszcze kwiecień był, co przeplata trochę gradu i trochę słońca. Ale humoru mi nie popsuło nic, nawet grad. Rano poroznosiłam kilka CV do sklepów, wczoraj wieczorem wysłałam mnóstwo wiadomości z CV do przedszkoli i klubów malucha. Kilka godzin spędziłam dziś na promocji Kampanii Avon kontra rak piersi. I udało mi się podpisać jedną umowę, więc mam nową konsultantkę. Życzę jej i sobie, żeby jej się dobrze powodziło.;) Zmiana: Chyba za szybko się cieszyłam. Właśnie dostałam e-maila, że pani była już w Avon i nawet miała niespłacone zadłużenie...:/ W międzyczasie dostałam telefon, że w poniedziałek mam iść do przedszkola porozmawiać z panią i być może będę miała pracę na czas wakacji! Trzymajcie kciuki, aby się udało! Chociaż na chwilę chcę się zaczepić do przedszkola albo innej tego typu placówki, żeby zdobywać doświadczenie. No ale wracając do stania w centrum miasta  z promocją Avonowej kampanii- postałam, posiedziałam, pogadałam (i poplotkowałam również) i jeszcze przy okazji popracowałam!;) Bardzo miły dzień. A przed chwilą sprawdziłam e-dziekanat i co? I poniedziałkowy egzamin zaliczony na 4! No i tak ma być.;) Teraz tylko dokończyć licencjat, oddać i koniec  jak na ten rok.:P

         Czy mówiłam wam, że mój pies zjadł ostatnio kurę? Nie, nie taką z rosołu! Taką zwykłą kurę zielononóżkę od sąsiada. Chociaż w sumie ona nie była już sąsiada. Bo jak coś jest na mojej posesji to jest moje, nie? Przynajmniej mój pies tak pomyślał i błąd tej kury, że ona nie zdążyła pomyśleć nim przeskoczyła. Ale żeby tego było mało, wczoraj też jedna przeleciała do nas. Coś mi się wydaje, że chciała popełnić samobójstwo. Dobrze, że ktoś powstrzymał naszego łowcę, bo byłaby kolejna strata. I wiejskich jajek by nie było. Oj nie dobrze. Ale sąsiad już dostał informację, że jeśli nie podwyższy ogrodzenia, jego kury mogą zostać pożarte przez potwora. Strasznego potwora. A żeby nie było, że tak bez podkładki, to proszę bardzo, sami zobaczcie jaki straszny z niej potwór!
Ps. Nie, mój pies nie próbował mnie zjeść. Przy gryzieniu kijka w zębiska wlazła jej trawa i próbowała ją wyciągnąć.:)

wtorek, 28 maja 2013

Tysięczna wizyta i konkurs!



Czas na konkurs! 
Licznik odwiedzin na moim blogu pokazał 1000 i tak jak obiecywałam- zapraszam wszystkich do konkursu!

 Zasady są proste:

Głównym zadaniem jest interpretacja słowa „NADZIEJA”. Czy jest dla was? Z czym wam się kojarzy?
Interpretować można w każdy sposób: zdaniem, słowem, wierszem, zdjęciem! Czekam na waszą inwencję!  Trzy interpretacje, które najbardziej mi się spodobają zostaną nagrodzone!
Wysyłamy je na adres: shan_lee@wp.pl
Aby wziąć udział w konkursie należy:
- zostać obserwatorem mojego bloga
- na swoim blogu umieścić link ze zdjęciem pierwszej nagrody
- ładnie się uśmiechnąć i wziąć się za interpretację
- w komentarzu napisać z jakiego e-maila została wysłana praca konkursowa oraz jako kto obserwujecie mojego bloga.

Aby wziąć udział należy spełnić wszystkie warunki!

Osoby nie mające bloga również mogą wysyłać swoje prace, jednak muszą o tym napisać w e-mailu. Wśród tych osób wybiorę zwycięzcę i przygotuję dodatkową nagrodę.
Na prace konkursowe czekam do 9 czerwca! Zwycięzców ogłoszę do środy 12 czerwca b.r!


A jakie nagrody?



Miejsce pierwsze:


- Książka  "Jak schudnąć bez diety . Metoda Gabriela." Jan Gabriel
- Świeczka z zatopionymi suszonymi kwiatami, pomarańczą itp.
- Szminka Idealny Pocałunek, kolor Red Embrance, Avon
- Krem nawilżający do pielęgnacji twarzy i ciała, z witaminą A, Aloesem i D-panthenolem, Mariza
- Kolczyki sutaszowe
- Aniołek gipsowy z podziękowaniem za udział w konkursie





Miejsce drugie:
- Książka "Zrób to sama nie łamiąc paznokci" Bridget Bodoano
- Aniołek gipsowy z podziękowaniem za udział w konkursie
 

Miejsce trzecie:
- Książka "Planeta dobrych myśli" Beata Pawlikowska
- Aniołek gipsowy z podziękowaniem za udział w konkursie 

 
Do każdej nagrody dołączę:
- Garść słodkości
- herbatkę i kawkę do wypicia ze mną o poranku

- garść próbek Avon


Zapraszam i życzę powodzenia!


Już blisko do 1000:)

Widzę, że już niewiele zostało nam do 1000 wizyty na blogu.;) Śmigam teraz kompletować nagrody w konkursie, który myślę, że ogłoszę na dniach.:) Zresztą- może i już dzisiaj? Pomysł na zadanie jest już dawno, nagrody też są. Trzeba je tylko pięknie obfotografować i czekać na was!:)

 A na pocieszenie, w tę deszczową pogodę, fontanna;)

poniedziałek, 27 maja 2013

O kapłaństwa trudnej drodze

        Weekend minął szybko, ale był bardzo udany! W sobotę byliśmy na Święceniach Kapłańskich naszego kolegi, w niedzielę na Prymicjach. Pierwszy raz byłam na takim przyjęciu, ale od wesela różnił je tylko brak: panny młodej i alkoholu.;) Ogólnie impreza bardzo udana, najedliśmy się, wytańczyliśmy i spotkaliśmy wielu znajomych. Ledwo dziś wstałam na egzamin(który nie poszedł zbyt dobrze), ale teraz już mam siłę i usiadłam trochę nadrobić na komputerze.:)

        Powiem wam, że miałam bardzo wiele różnych przemyśleń ostatnimi dniami. Związane oczywiście z wiarą, bo i okazja sprzyjająca takim właśnie przemyśleniom. Jest w tym coś niesamowitego, że tylu mężczyzn podąża tą drogą. Zawsze mnie to zachwycało, zapewne jakbym urodziła się chłopcem- zostałabym księdzem.;)  Ale to nie jest droga dla każdego. Zresztą mężuś jest najlepszym przykładem. Kocha Boga, ale może służyć mu także w małżeństwie- i taką drogę jednak wybrał i choć na początku było mu ciężko, teraz powtarza, że to najlepsza decyzja w jego życiu. I tak sobie myślę, że ktoś kto liczyłby na lekki zarobek, nie martwienie się o pieniądze, mieszkanie, samochód- nie dotrwałby do święceń. Będąc blisko tego środowiska, widzę, że to wcale nie takie proste. Na święceniach w sobotę była cała grupka kolegów mężusia- to z żonami, to z dziewczynami, to samotnych- ale nie będących już w seminarium. Ta droga jest piękna, ale trudna. I tylko dla wybranych. Widzę, jakie wyrzeczenia ich dotyczą. Ale widzę też, jak bardzo się wzajemnie wspierają. I widzę, jaką radość z tego czerpią. Bo jakaż może być to radość, skoro pochodzi od ŹRÓDŁA? Niezwykła! Powołanie do kapłaństwa to coś niezwykłego. Coś, czego nie da się opisać- jeśli się tego nie czuje- a nawet jeśli się czuje, to zapewne też nie da się tego opisać. Cieszę się z każdego powołania i modlę się o nie. Bo nam katolikom księży potrzeba, żeby pomagali nam lepiej poznać Chrystusa.
I nie każdy musi się z tym zgadzać. Dla mnie jest ważne, że są ludzie, którzy czują to, co ja. A jest ich wielu!

 Dziś pożegnam się inaczej-
Szczęść Wam Boże!
A na zdjęciu- nasza piękna Katedra pw. śś. Piotra i Pawła w Legnicy



wtorek, 21 maja 2013

W końcu jestem

Witam się po długim czasie. Strasznie dużo rzeczy miałam na głowie w ostatnich dniach i tak się zabierałam do pisania. Ale w końcu jestem, trochę czasu znalazłam. Jutro mam końcowy egzamin z angielskiego, w poniedziałek jeszcze tylko z prawa rodzinnego egzamin i już koniec mojej edukacji jak na ten rok. Obrona w październiku, więc teraz pora szukać pracy. Mam nadzieję, że się coś znajdzie, bo kredyty trzeba spłacać. W sobotę idziemy na święcenia prezbiteratu do kolegi, a w niedzielę na prymicje. Nie mam pojęcia kiedy nauczę się na ten egzamin, ale dam radę.:) W piątek cały dzień spędzę w kuchni, bo mam do upieczenia 4 ciasta na prymicje.
Byliśmy w niedzielę w naszym mieszkanku w gościach.:P Troszkę inne miałam wyobrażenie o nim, ale pozytywnie się zaskoczyłam. Salon jest większy niż myślałam, łazienki ładniejsze, a sypialnia- no właśnie sypialnia jest malutka, ale to wiedziałam od początku. Nie wiem jak zmieścimy w niej nasze łóżko, wielką szafę- bo taką musimy mieć żeby upchać wszystko, co mamy, i jeszcze łóżeczko- mam nadzieję w niedalekiej przyszłości. Czeka nas wyzwanie w urządzaniu tego pokoju, ale już myślałam o jakiś wiszących szafkach nad łóżkiem i mniejszej szafie. I jakoś się pomieścimy!;) Ważne, że razem. Chociaż zastanawiamy się też nad zakupem kanapy do salonu rozkładanej a w małym pokoju zrobienia pokoiku dzidziusia, ale wątpię czy to będzie miało sens. Chociaż przez kilka lat (z 3-4) możemy mieć swoją sypialnię. Później i tak będziemy musieli się wynieść, jak dziecko podrośnie. Jejku, widzicie jak ja piszę? Jakby ten maluszek już był obok. A jego jeszcze o ogóle nie ma i nie wiadomo kiedy będzie. Ale jakby nie patrzeć - starając się o dziecko trzeba brać pod uwagę, że w każdej chwili może się pojawić, więc i miejsce na łóżeczko musi być zaplanowane. Przecież w końcu musi się udać!;)

Kochani, tak się zastanawiam nad pewną kwestią.:) Widzę, że jest szansa, że niedługo będzie 1000 wejść na mojego bloga. Co byście powiedzieli, jakbyśmy uczcili ten malutki sukces jakimś konkursikiem? Pomysł na zadanie konkursowe już mam, na nagrody również, więc teraz tylko czekam na waszą aprobatę i 1000 wejść!;)


I zdjęcie naszego salonu- jest tak duży, że nie udało się go objąć całego;D Dlatego też  z 2 zdjęć zrobiłam dla was połączenie. Tak jak widać, na obu zdjęciach jest okno i na obu jest stół. Trochę pod innym kątem są zdjęcia robione, ale mniej więcej wiadomo o co chodzi.:) Ładnie, nie?:)


niedziela, 12 maja 2013

Ostatni dzień wyzwania- Buziak

Aj, tak jakoś od połowy wyzwania mi czasu zabrakło. I pogody. Kilka pomysłów było na dzisiejsze wyzwanie, ale kompletnie nie miałam kiedy, rano z Tośką wstałyśmy i musiałam się nią zająć, po 12 pojechaliśmy z mężusiem do Karpacza, do znajomych. I dopiero wróciliśmy, usiadłam do nauki na jutrzejsze koło. I przypomniałam sobie, że jeszcze wyzwanie. Miałam nawet gdzieś wczoraj zrobione zdjęcie jak jedna siostrzyczka daje buziaczka drugiej, ale gdzieś mi te moje piękne dziewczyny zaginęły w akcji. Także dziś będzie trochę inny buziak. Mój słodki, malutki, kochany buziak. Pyszczek Nutki. Od kiedy ją mamy- a mamy ją dokładnie od 2 maja zeszłego roku, nie wyobrażam sobie życia bez niej. Kilka razy zrobiła nam nieładne psikusy i mężuś w nerwach krzyczał- oddam ją komuś na wieś, będzie mogła robić co chce. Ale ja wiem, że nigdy by jej nie oddał. Bo to nasz pyszczek kochany, urwis niegrzeczny, wredota wstrętna, cholera okropna, żabula kochana, Nutka smródka, Nuka, baba jedna i tak dalej...;) To nasz najmądrzejszy na świecie piesek, najkochańszy i najśmieszniejszy. Uwielbiamy spędzać z nią czas, choć czasem bywa nieznośna i nieposłuszna. Ale zaraz przychodzi i patrzy na nas tymi swoimi pięknymi, brązowymi oczyskami i przeprasza, za wszytko, co zrobiła. I jak tu jej nie kochać?
W takim razie, przed państwem najkochańszy buziak na świecie!


sobota, 11 maja 2013

Dzień 6 wyzwania- MIASTO

No i niestety dziś również nie będzie nic specjalnego. Pogoda nie dopisuje, bo cały dzień pada deszcz i jeszcze czasu brak, bo cały dzień spędzony z małymi szkrabami.Także dobrze, że w ogóle pstryknęłam ostatnio fotkę przez okno, nic specjalnego- ale akurat droga na niej jest. A droga ta należy do miasta, choć ja mieszkam we wsi. Miałam zamiar zrobić zdjęcie znaku informującego o wjeździe do miasta, ale nie chciało mi się wychodzić z domu.:)

piątek, 10 maja 2013

Wyzwania dzień 5- szczegół.

Dziś zdjęcie będzie jakiekolwiek, bo nie było czasu i pomysłów na robienie. Pochwalę się, że podpisaliśmy dziś umowę notarialną i od dziś jesteśmy właścicielami naszego małego, własnego mieszkanka! Zadłużyliśmy się na kilka lat, ale za to mamy w końcu własne miejsce, które niedługo będziemy mogli zamieszkać. No może nie tak aż niedługo, bo dopiero w październiku- ale to MAŁY SZCZEGÓŁ.:) Od dziś mieszkanko jest nasze!:) Zmykam opijać.:)

No i małe, szczegółowe zdjęcie kawy.:P Tak jak mówię, zero czasu na pomysł i realizację.:)

czwartek, 9 maja 2013

Dzień czwarty- owoc

Moi drodzy, dziś wyzwanie- owoce. Na samo słowo "owoc" przychodzi mi na myśl owoc miłości.:) Ale jako, że nie mam obok siebie żadnej ciężarnej ani małego dziecka, tak też będzie taki zwyczajny, znany wszystkim owoc. Truskawka. Ale trochę inaczej. Poćwiartowana na plasterki, bo owocem się trzeba dzielić. Bo miłością się trzeba dzielić. Bo trzeba się dzielić wszystkim, co się ma. Któż sobie więc życzy kawałeczek- proszę się częstować. Jak zabraknie- dokroję. Widać, że w miseczce jeszcze są.  
 W tamtym roku, na weekend majowy były u nas pierwsze sztuki truskaweczek. A teraz- dopiero kwitną nieliczne kwiatki, więc czekać jeszcze długo zostało. Na ratunek przychodzą kupne, ale nie dorównują smakiem takim własnym, z własnego ogródka. To chyba trochę tak jak z  miłością. Przychodzi, kiedy nadejdzie na nią pora. Kupną się nie poratujesz. Ale za to jak ta właściwa przyjdzie, można się nią objadać jak truskawkami. Tylko pestki z zębów trzeba wydłubywać!;)

środa, 8 maja 2013

A co by nie było- dzień trzeci.:)

Maj- cóż mi się może kojarzyć? No jakże.:) Zawsze mówiłam, że maj to najpiękniejszy miesiąc, w maju chciałam wziąć ślub(ale nie chciałam aż tyle czekać:P), urodziłam się w maju i zawsze (poza tym rokiem!) w maju dostawałam bukiet konwalii. W tym roku niestety u nas jeszcze nie było, G. przeszedł cały rynek, a i babcia jeszcze nie zaobserwowała na działce ładnych okazów. Także konwalii na moim zdjęciu nie będzie, z tego tylko względu, że ich nie ma. Gdyby były, na pewno by się tu znalazły. Jeśli nie konwalie, to maj kojarzy mi się z dniem moich urodzin. Może trochę dziecinnie, ale jakoś tak ogromnie lubię ten miesiąc, właśnie ze względu, że jest mój!

A na zdjęciu- wczorajszy tort, wykonany przez ukochanego i moją siostrę! Powiem wam, że był wyśmienity! Ale świeczki nie mieliśmy, a żebym mogła pomyśleć życzenie dali mi świeczkę-konika po Julce.:)

Wyzwania dzień drugi- kolor;)

Haha, jestem jeden dzień w plecy i potem mi powiedzą, że "zgapiam". Jaki jest mój ulubiony kolor? Tak całkiem, przez całe życie to zielony, ale miewam takie sezonowe napady, teraz np na kolor miętowy.:) Ale jakby nie patrzeć zieleń jest moim kolorem. Oboje z mężusiem mamy zielone oczy. Zielony to kolor nadziei. Zielona trawa, piękne zielone łąki... To jest coś, co pobudza człowieka do życia.
A do zdjęcia zieleni za wiele nie trzeba. Oto trawa, z własnego ogrodu, dwa dni temu koszona. Jak dla mnie się nada!:)
A tak w temacie trawy- G. znów na meczu. A ja znów robiłam torcik, dziś przekładanie, jutro ozdabianie. Pozdrawiam!

wtorek, 7 maja 2013

Wyzwanie fotograficzne nowym aparacikiem;)

Już mam.;) Dostałam od rodziców aparat, od mężusia 2 świetne książki, które ostatnio wyczaiłam. Jak przeczytam to wam opowiem, o czym były. Torcik też mężuś zrobił, ale jeszcze nie widziałam. O 20 go zobaczę.:)
A tymczasem chciałbym zaprezentować fotkę nr 1- moja fryzura. Oczywiście w wykonaniu mojego pięknego aparaciku Nikon COOLPIX S6500. Jak na razie się wyładował, zanim zdążyłam poznać jego funkcje, ale cóż, trzeba czekać, więc jutro będę dalej się bawić. Na zdjęciu oczywiście nie jest żaden tam zwykły bałagan, tylko instrukcje, kabelki i inne duperelki od aparatu.

Dzień dobry:)

Witajcie kochani.:) Miłego dnia życzę ja, 22letnia już dziś Sisi.:) Żeby było weselej, dołączę się do wyzwania fotograficznego wraz z Adzią.:)
Później zrobię pierwszą fotkę- fryzurę. Muszę tylko trochę się uczesać, bo dopiero wstałam i uwierzcie mi- nie chcielibyście mnie jeszcze oglądać.:)

Dziś mam do załatwienia kilka spraw, a na 17 do szkoły, na 2 meganudne wygłady. I tak miło zakończę swój dzień. Mężuś obiecał mi zrobić tort, tylko mam upiec biszkopt, bo jak nie upiekę to powiedział, że kupi.:P Więc wolę spędzić chwilę w kuchni i chociaż zjeść dobry torcik na wieczór. Aparat też będzie! Mam sobie wybrać jaki chcę- oczywiście w granicach rozsądku i świadomości na co nas stać i dać znać mężusiowi który. Zaraz poszukam coś ciekawego.:)

Tym czasem żegnam się i życzę miłego dnia. Zajrzę jeszcze później.:)

poniedziałek, 6 maja 2013

Poniedziałek

Witam się.;) Chyba w końcu napiszę coś więcej, bo ostatnio jakoś czasu nie było.;) Byliśmy wczoraj na urodzinkach małej Wiki.:) Kupiliśmy jej bardzo fajną grę "Nos w nos"- w opakowaniu jest 6 pojemniczków z zapachami, plansza i karty przedstawiające to, co w pojemniczkach w różnych formach(np. w pojemniczku zapach jabłka a na kartach jabłko, gałązka z jabłuszkami, szarlotka itp.) Bardzo fajna gra dla dzieci, która uczy rozpoznawać zapachy. Tylko zapach jeden okropny. Na myśl o nim aż mnie cofa;/ Zapach skoszonej trawy, ale takiej jakby jeszcze przegniła z miesiąc.;) No i jeszcze 2 komplety spinek i pomadkę z Mini Mini kupiliśmy. Wiki uwielbia pomadki, szminki i błyszczyki  i ma ich całą naprawdę dużą kosmetyczkę. Kolejna szminka jednak nie zaszkodziła i dziewczynka była bardzo szczęśliwa. A wyobraźcie sobie, jak na małej główce i króciutkich włoskach 4latki wygląda 20 ogromnych spinek z motylkami! Już się nie mieściły, ale przecież "Jestem królewną i mi przyczep".:)

Tak wesoło minęła nam niedziela. Wieczorem mniej wesoło, bo okres spóźnia się już 6dzień, a test pokazał jedną brzydką krechę.:/ W czwartek na 15 mam lekarza, zrobię jeszcze jeden test rano w czwartek, ale raczej takiej szansy nie ma, żeby były 2 kreski. Więc jednak, coś złego porobiło się z moimi hormonami... Chociaż coś brzuch mnie pobolewa dziś trochę bardziej okresowo niż ostatnio, więc może jeszcze dostanę go.


Słuchał ktoś utworu, który wrzuciłam wczoraj? Jak wrażenia? Ja uwielbiam ten utwór, trafia do serca. W ogóle uwielbiam wiele podobnych utworów, polecam np utwory TGD- piękne.;)

Obrona myślę, że jednak we wrześniu. Jak mam się bronić teraz a pracę skończyć na szybko i na byle jak, to ja dziękuję. Wolę mieć trochę więcej czasu na "udoskonalenie" pracy, na wyszukanie większej ilości książek itp i oddać naprawdę dobrą prace, niż teraz a byle jak. Bo taka prawda. Trzeci rozdział mam byle jaki, w pierwszym też cały czas kilku rzeczy brakuje. Projekt jak projekt- pomysłów trochę jest, ale można je udoskonalić. Poza tym wrzesień to dla mnie nie koniec świata. I tak chciałam teraz znaleźć pracę jakąkolwiek i zacząć pracować, a jak już się obronię to pójdę na drugi stopień na spokojnie. Jeszcze się zdążę wykształcić, a przez te pół roku lub rok trochę odpocznę od szkoły i skupię się na pracy. Mam nadzieję, że ją znajdę.:P
Zdjęcie stare- Jezioro Kunickie, trochę przefotoszopowane, ale oryginału już nie mam.:) Aż mi się zatęskniło za posiadaniem aparatu i jak dziś mężuś zapyta mnie, co chcę na jutrzejsze urodziny to powiem, że aparat;)

niedziela, 5 maja 2013

Ten dzień jest dobry;)

Znów tylko na chwilkę. Chciałabym wam coś zaproponować. Posłuchajcie, może któreś drzwi się otworzą.
Przychodzisz...
Na prawdę polecam!
 PIĘKNEJ NIEDZIELI!


I jeszcze torcik zaręczynowy dla kochanej Justynki;) Już zaręczeni, torcik zjedzony- smakował;)

piątek, 3 maja 2013

Piątek weekendu... połowa?:)

       Witajcie. Siedzę chwilę przy komputerze, bo czekam aż mi biszkopt wystygnie. Na jutro mam zrobić torcik dla koleżanki z okazji zaręczyn. Także dziś jeszcze przełożę go, a jutro udekoruję i oczywiście pokażę efekty.

        Wczorajsza impreza bardzo udana, niektórzy goście pojechali dziś po południu dopiero.;) Później wzięłam sobie długą, relaksującą kąpiel z czytaniem książki itp. i super wypoczęłam. Teraz już ta bardziej pracowita część weekendu mi została, czas kończyć pracę licencjacką.



środa, 1 maja 2013

Pomoc Kościołowi W Potrzebie

Moi drodzy, chciałbym zwrócić waszą uwagę na bardzo ważny (nie tylko dla chrześcijan) temat. Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy z tego, co strasznego dzieje się z chrześcijanami na świecie. Przykładem jest Syria, gdzie od jakiegoś czasu chrześcijanie są bardzo prześladowani. I to niestety nie z innych powodów, jak wiara. Pod koniec sierpnia ubiegłego roku usłyszałam o niewielkiej miejscowości, zamieszkanej przez chrześcijan, która cała otoczona wojskiem nie miała potrzebnych do życia środków. Ludność potrzebowała wody i pożywienia, niestety wszystkie zapasy się wyczerpały i wielu ludzi zmarło. Ludzie z PKWP próbowali dostarczyć mąkę i chleby na motorach, jednak zostali ostrzelani i zawrócili z drogi. W tej chwili również nie dzieje się tam ciekawie, tydzień temu porwano biskupa prawosławnej archidiecezji, zniszczono kościół.
Chciałabym, żeby ludzie o tym usłyszeli, bo wielu z nas nie zdaje sobie z tego sprawy. W tym miejscu odsyłam was do strony http://www.pkwp.org/  - POMOC KOŚCIOŁOWI W POTRZEBIE gdzie znajdziecie informacje nt. sytuacji ludności chrześcijańskiej w Syrii, Nigerii, Indiach, Egipcie i innych. Nie pozostawaj obojętny- zobacz na stronie PKWP jak możesz pomóc!!

1. maja;)

No i dziś, brzydką jesienną pogodą, rozpoczął się mój ulubiony miesiąc w roku. Nie wiem czy dlatego, że urodziłam się 7go, czy może ze względu na pogodę czy też sentyment lub wspomnienia nabożeństw majowych. Jakby jednak nie patrzeć, maj - czas zacząć! Zaczął się niestety również poranną kłótnią, ale już się dogadaliśmy. G. poszedł z chłopakiem siostry na ryby, siostra sprząta, a ja zaraz dopiero się wezmę za ogarnięcie kuchni i zrobienie obiadu. Jutro impreza (o którą to w zasadzie się pokłóciliśmy), więc wieczorem trzeba upiec jakieś ciasto. No i jeszcze na mecz mamy dziś iść. Co prawda wcale nie mam ochoty marznąć i nudzić się na stadionie, ale w zasadzie to nie mam wyjścia. Od rana znów załatwiam sprawy Avonu (końcówka katalogu, żebym dostała swoje wynagrodzenie).:) Co prawda piękna torebka uciekła mi z przed nosa, przez niezapłaconą fakturę konsultantki, ale cóż.
Wiecie, że ten post piszę od godziny? Bo ciągle coś.:P A obiadu ani widu, ani słychu.:P Dobra, kończę i idę, wieczorem może wam coś jeszcze napiszę, bo jest temat na który chciałabym zwrócić uwagę. Temat bardzo ważny.