niedziela, 26 stycznia 2014

50

Jesteśmy na półmetku. Takie trochę "nie do wiary". Nie potrafię w to chyba do końca uwierzyć. Moje marzenie, największe i najważniejsze w życiu się spełnia. Będę MAMĄ- jak to poważnie brzmi. Jak to cudownie brzmi. W końcu jak to odpowiedzialnie brzmi. 20 tygodni minęło, jakby nigdy nic. Każdy dzień tak szybko mija, tydzień leci za tygodniem. Ludzie nienawidzą poniedziałków, a ja kocham poniedziałki, bo każdy z nich to kolejny tydzień do przodu. Nie wierzę...

 Może uwierzę jak poczuję w końcu ruchy? Na nie też czekam, ale wiem, że mogę jeszcze poczekać. Teraz to już kwestia dni, tygodni. Teraz to już nie ma bata, zaraz Go poczuję. Maluszka, Okruszka, Słoneczko, Perełkę, Skarbeczka- niby tak banalnie... Ale chyba każda przyszła mama schodzi do takiego banalnego poziomu Fasolki, Groszka i innych takich drobiazgów. Chociaż ta nasza Dzidzia to już nie taki drobiażdżek- od główki do stópek może mieć już nawet do 25cm... Taki duży chłopak lub dziewczyna, a kopnąć mamuśki nie może? Żebym wiedziała, to pozbyłabym się tego tłustego brzuszyska, które przysłania mi teraz moje dziecko. Ale nic, trzeba czekać.

Mąż za to nie może się doczekać już samego przyjścia na świat. Choć dzień mija za dniem, zanim się obejrzymy, te kilka miesięcy wydaje się tak długie. Ale przecież pierwsze 20tygodni szybko minęło, z drugą połową nie może być inaczej. A maleństwo niech się nie spieszy, niech rośnie, dojrzewa. My poczekamy. Przecież rodzicielstwo wymaga bardzo wiele cierpliwości. Trzeba ją ćwiczyć już od samych starań.

Czasami przychodzi lęk. Najgorzej jak gdzieś obok usłyszy się o niepowodzeniach. Ale ja się nie martwię, czy moje dziecko będzie zdrowe. Pan Bóg zdecydował o tym już dawno, ja jedynie mogę mieć nadzieję i wierzyć, że tak będzie. Ale czasem martwię się, czy wszystko jest w porządku. Boję się, że moje dziecko może odejść... Nie wiem skąd u mnie ten lęk. Czy przez poprzednie poronienie? Ale przecież dobrze wiem, że to był sam początek i po prostu zwyczajnie nie wyszło. Tak musiało być i nie ma to wpływu na tę ciążę. Więc chyba nie przez to... Może przez te wiadomości, że dziewczyny tracą dzieci. Wydawało mi się, że jak już ten trudny początek się przejdzie, to będzie dobrze. A tutaj słyszę strata w 15, 18, 22 tygodniu... I mimo, że wydawało się, że jest dobrze, nagle takie coś spada na niektóre osoby. I czasem się boję, że to dotyczyć może i mnie...
Może przez to, że mój brat urodził się w 6 miesiącu i zmarł? Nawet nie wiem dlaczego urodził się przedwcześnie. Wiem tylko, że zmarł bo płuca nie były jeszcze wykształcone, a to było 24lata temu, wtedy nie było szans dla takich dzieciaczków. We wrześniu znajoma urodziła w 6 miesiącu i maleństwo jest już od świąt z rodzicami w domu. Co pomogło? Wspaniali lekarze i sprzęty ufundowane przez WOŚP- niech mnie nawet nie denerwują ci, którzy mają coś do Owsiaka...;/

I choć czasami tak się boję, że i nam może przytrafić się coś złego, głęboko wierzę, że jednak nie. Staram się myśleć pozytywnie, wyobrażać sobie maleństwo, kiedy będzie już na świecie. Na początku lutego pomalujemy jego kącik w pokoju, koleżanka namaluje nam motyw drzewka. Wstawimy łóżeczko, żeby pies się przyzwyczajał. Jak w czwartek potwierdzimy płeć, zacznę kupować ciuszki. Przecież wszystko będzie dobrze, w czerwcu przywitamy na świecie nasze SZCZĘŚCIE. Trzeba przygotować wózeczek, ubranka, łóżeczka, pozytywki, fotelik, pieluszki, kosmetyki, wanienkę, ręczniczki i wszystkie te cudowne, maleńkie rzeczy dla naszego dzieciątka. I tyle. Tak trzeba myśleć, bo przecież nic złego się nie dzieje.

I brzuszek ładnie się powiększa. To znak, że nasze małe Szczęście z dnia na dzień staje się większe.:)


4 komentarze:

  1. Sisi, ciesz się ciążą i nie zamartwiaj.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, ale zamartwianie co jakiś czas mi się zdarza. Ale tak to chyba jest, jak komuś na czymś bardzo zależy, to boi się że coś może pójść nie tak...:)

    OdpowiedzUsuń
  3. to w tym roku pierwszy raz Dzień Matki Cię czeka :) i mężusia Dzień Ojca :) świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Marta- no tak.:) Mnie jeszcze mam nadzieję w brzuszku, ale mąż już powinien prezent dostać.:P

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że odwiedziłeś mojego bloga. Dziękuję za każdy komentarz.:)