piątek, 17 stycznia 2014

Kulturalnie na dziś

Witajcie.
 Powinnam w tej chwili siedzieć w kinie, ale jak przez cały tydzień się nie mogliśmy wybrać, tak i dziś się nie wybraliśmy. Chciałam iść na film "Biegnij chłopcze, biegnij". Nie będę nic pisać, bo jeszcze go przecież nie obejrzałam. Zachęcił mnie  zwiastun - jak ktoś lubi filmy opowiadające historie z czasów II wojny światowej i tym podobne, to powinien się spodobać.





Za to obejrzałam wczoraj inny film, jako rekompensatę ze strony męża, za jego brak sił na wyjście do kina. "I że cię nie opuszczę". Film z przed dwóch lat. Jeśli jeszcze go nie oglądaliście, to zwiastun możecie obejrzeć  tutaj- z tego, co widziałam to na yt jest też zdaje się cały film. Taki film, który można obejrzeć i zapomnieć, choć oparty na faktach, więc co nieco pozostaje w pamięci. Takim romantyczkom jak ja- polecam. Cały wieczór zapewniałam męża jak to ja go kocham i prosiłam, żeby przypadkiem nie zapomniał.:)

A jak już tak kulturalnie to jeszcze wam powiem o książce, którą kupiłam w niedzielę i jak nigdy w niedzielę skończyłam czytać. "Mali więźniowie" Casey Watson.
Opis z tyłu książki i ze strony wydawnictwa:

"Porażająca i szokująca historia rodzeństwa pozbawionego przez znęcających się nad nimi rodziców dzieciństwa… i człowieczeństwa

Dziewięcioletni Ashton i sześcioletnia Olivia są potwornie brudni, zawszeni i przerażeni. Nie potrafią jeść nożem i widelcem, myć się, ubierać, korzystać z toalety. Swoje potrzeby fizjologiczne załatwiają tam, gdzie akurat się znajdują. Nie wiedzą, co jest dobre, a co złe. Zachowują się nie jak dzieci, lecz jak dzikie zwierzątka. A ich ciała są usiane ranami i bliznami...
Lecz jeszcze bardziej przeraźliwe są spustoszenia, jakie poczyniono w ich psychice.

Od chwili, kiedy odebrane rodzicom rodzeństwo przekracza próg domu Watsonów, Casey wie, że czeka ją niezwykle trudne zadanie. Nie przeczuwa jednak, jak straszną prawdę pozna wkrótce. I jak okrutną krzywdę kryje przeszłość tych dwojga dzieci w ich rodzinnym domu…"

Autorka i jej mąż są rodziną zastępczą i książka napisana została na faktach.

Zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Nie wiem czy gdybym nie miała planów założenia RDD tak samo by mnie ruszyła, ale myślę, że tak. Po prostu zwykła ludzka wrażliwość nie pozwala zrozumieć tego, co opisuje Casey. Dodatkowo, mimo iż wiedziałam jak wielkie wyzwanie niesie za sobą rodzicielstwo zastępcze, uświadomiłam sobie to jeszcze bardziej. Również mojego męża muszę zachęcić do przeczytania tej książki, bo nie wiem tak naprawdę czy On zdaje sobie z tego sprawę.
Jest cała seria książek napisanych w oparciu o doświadczenia rodzin zastępczych, adopcyjnych itp. i na pewno  postaram się sięgnąć po nie wszystkie. Myślę, że to dobry wstęp do moich planów, zanim będę mogła zacząć praktycznie ich realizację.


To chyba byłoby na tyle.:) Pozdrawiam i miłego wieczoru!

8 komentarzy:

  1. jakie tutaj zmiany u Ciebie :) piękna filiżanka :) idealnie pasuje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś nie było przypadkiem reportażu o tych dzieciach? Adopcyjne czy nie, nawet biologiczni rodzice potrafią stworzyć dzieciom piekło na ziemi. :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Marta- próbowałam.:P

    Scoto- nie wiem, nie widziałam.:) Ale to rodzice biologiczni te wszystkie złe rzeczy wyrządzili. W rodzinie zastępczej to wszystko zaczęło wychodzić na jaw, bardzo trudno z tymi dziećmi było sobie poradzić, takie były skrzywdzone...:(

    OdpowiedzUsuń
  4. To chyba słyszałam o innych dzieciach bo tam była rodzina zastępcza, biologicznych rodziców nawet nie znały. Ostatnio ciągle się słyszy o takich rzeczach chociaż czasami mnie szlag trafia bo zamiast pomóc robią tylko nagonkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. No niestety. W Polsce niedawno też były takie straszne przypadki. Nie wiem jak to się dzieje, że ludzie którzy krzywdzą dzieci przechodzą te wszystkie testy, szkolenia i badania w Ośrodkach Adopcyjnych. Sama mam koleżankę, która była w rodzinie zastępczej i babka brała kasę za dzieci, a one nawet kanapek do szkoły nie dostawały. Ubrania kupował jej chłopak, kanapki przynosiła koleżanka. Kiedy tylko się usamodzielniła i dostała mieszkanie od miasta to zabrała z tej rodziny zastępczej swoją siostrę...:(

    OdpowiedzUsuń
  6. Okazuje się, że te testy adopcyjne i dla rodzin zastępczych to tylko fikcja.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja ostatnio byłam w kinie na pod mocnym aniołem.... wyszłam w połowie seansu taka klapa... 25 fanka wita :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj Ewa.:) Zastanawiałam się nad tym filmem;) Ale najpierw może w końcu uda mi się wybrać na tego "chłopca".:)

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że odwiedziłeś mojego bloga. Dziękuję za każdy komentarz.:)