poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Umieranie

Pisaliście pod ostatnim postem, że śmierć to część życia, że jest czymś zwyczajnym i naturalnym. Oczywiście, zgadzam się. Każdego z nas kiedyś spotka śmierć i właściwie nie mamy pojęcia kiedy to nastąpi. To nie jest tak, że dla mnie śmierć jest czymś bardzo przerażającym, ale też nie jest to "normalka".

Nie miałam na szczęście zbyt wielu okazji spotkać się ze śmiercią. Na pogrzebie byłam zaledwie 4 razy, z mojej bliskiej rodziny zmarło dwóch moich dziadków. Jeden 6 lat temu, drugi 4. Pierwszy raz na pogrzebie byłam mając ok 10 lat i był to pogrzeb prawie nieznajomej mi osoby- pana kościelnego z naszej parafii. Ja wtedy śpiewałam w scholi i byłyśmy wszystkie na pogrzebie. Ostatni raz byłam w zeszłą wigilię na pogrzebie sąsiadki- niepełnosprawnej dziewczyny w moim wieku.
Pierwszy raz mocno mnie to nie ruszało. O tak, było  mi przykro, że ktoś zmarł. Ale bardziej dlatego, że wiedziałam, że to czyjś ojciec, dziadek, mąż.
Ostatnim razem był we mnie spokój, że K. w końcu odpocznie od ciągłego bólu i cierpienia.
Z dziadkami było inaczej, oczywiście. Ogromny ból, ogromny płacz, ogromny smutek do dziś. Ale też ogromna wiara i świadomość, że teraz jest im lepiej. Dla nich  zaczęło się życie wieczne, a skończyło to na ziemi. To my zostaliśmy, to my cierpimy z tęsknoty za bliskimi. Oni- cieszą się życiem wiecznym. My powinniśmy cieszyć się z nimi, ale zazwyczaj tego nie potrafimy.
 Śmierć nie jest końcem tylko początkiem. Tylko nam, którzy zostajemy na ziemi, czasem zupełnie sami, ciężko to zrozumieć i pokornie przyjąć.

Rozumiem sens śmierci i nie trzeba mi jej tłumaczyć. Rozumiem tak, jak rozumie wiara katolicka. Jeśli ktoś ma inne zdanie na ten temat- niech ma. Jednak mimo wszystko jest to dla mnie coś ważnego, trudnego i niecodziennego. Każda wiadomość o śmierci nawet obcej osoby jest trudna, bo nie jestem do nich przyzwyczajona. I samo przebywanie w prosektorium dla mnie było doświadczeniem trudnym, bo niecodziennym. Dla osób tam pracujących to codzienność, każda śmierć to po prostu kolejne zadania do wykonania. Spotykają się z nią każdego dnia i zaczynają traktować przedmiotowo. Ale dla mnie, tak jak pisałam- za każdym razem to sytuacja nowa, niezwykła i nie jestem do nich przyzwyczajona. I niech tak lepiej pozostanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miło mi, że odwiedziłeś mojego bloga. Dziękuję za każdy komentarz.:)