niedziela, 28 kwietnia 2013

Kolejna niedziela minęła...

         Witajcie nieistniejący obserwatorzy.:) Aż się dziwię, że wciąż piszę, choć nikt nie czyta. Chyba w końcu próba blogowania ma większą szansę się powieść.
         Wczoraj miły wieczór, byliśmy z rodzicami w Małej Moskwie- świetna restauracja z daniami wschodnimi w Legnicy. Bardzo miło spędziliśmy wieczór, najedliśmy się i posiedzieliśmy w miłym miejscu. Późno wróciliśmy, bo musiałam odwieźć teściów do domu, a to kawałeczek jest.
Zrobiłam sobie wczoraj rano nowy kolorek na główce.;) Już nie jestem blondyneczką, teraz mam na głowie piękną czekoladę! Jestem bardzo zadowolona z efektu. No i upiekłam ciasto na dziś, bo babcie przyszły na obiad i na kawę dzisiaj. I zaproponuję wam na końcu posta ten przepis, bo jak każdy- trochę zmodyfikowałam i jest super!

Mamy dylemat. Mamy zaproszenie do kuzyna na wesele na 1 czerwca. I cały czas żyliśmy w przekonaniu, że nie jedziemy, bo mamy psa i nie mamy go z kim zostawić, a że to pół Polski trzeba przejechać, to bylibyśmy tam prawie tydzień(tak chcą być rodzice, jeszcze przy okazji inną rodzinkę odwiedzić, jak już się wybierzemy). No ale dziś (a do 30 kwietnia trzeba potwierdzić) siostra z chłopakiem powiedzieli, że zostaną i zajmą się psem, żebyśmy jechali. I nie wiemy teraz... Niby pies będzie na swoim miejscu, bo wszyscy teraz mieszkamy w jednym domu, i jedynie może tęsknić za nami trochę. Siostrę i jej chłopaka zna dobrze, chodzi czasem z nimi na spacery itp. No ale boję się, że tydzień to trochę długie rozstanie... I nie wiem. Bardzo chciałabym pojechać, bo to bliska rodzina, ale niestety ze względu na odległość nie widywaliśmy się prawie wcale, tylko telefony. Chciałabym poznać rodzinkę lepiej, pobawić się na weselu, a jeszcze później rodzice na 2 dni chcieli jechać do rodziny taty, których bardzo lubię i którzy byli u nas już kilka razy, a ja u nich nigdy. Mamy 2 dni na zastanowienie, na rozważenie za i przeciw. Jak na razie za są chęci a przeciw- lęk o psa. I co tutaj poradzić?

No a teraz, przejdźmy do trochę przyjemniejszych tematów- przepis.:) Jedliście kiedyś ciasto marchewkowe? Ja się do niego zabierałam kilka lat, aż w końcu jakiś czas temu zrobiłam. Było pyszne, ale bardzo ostre bo dałam całą przyprawę do piernika. Trzeba było to zmienić i uczynić ciasto łagodniejsze.;) No i do przełożenia zrobiłam pyszną masę, bo nie chciałam podawać suchego ciasta.
Na zachętę zdjęcie:
Przepis bazowy wzięłam z Wielkiego Żarcia od pauladu83, ale troszkę go zmieniłam i robiłam z podwójnej porcji.
1 1/2 szklanki mąki
1 ł-czka proszku do pieczenia
1 ł-czka sody oczyszcz
1 ł-czka cynamonu
1/2 szklanki cukru
1szklanka oleju
3 jaja
1 szklanka marchewki startej na średnich oczkach
opakowanie cukru waniliowego
orzechy, żurawina, rodzynki
dżem do posmarowania


Zmiksować jajka z cukrem i cukrem waniliowym, dodać mąkę, proszek i sodę oraz cynamon. Miksować dalej i powoli wrzucać marchewkę. Dolać olej i na końcu wmieszać bakalie. Piec w 180stopniach przez 45minut w małej blaszce. Ja robiłam podwójną porcję na prostokątną blaszkę 30cm x 40cm(jakoś tak).

Masa: serek mascarpone i 200ml śmietany 30% (ja polecam tę z Piątnicy, bo nigdy mnie nie zawiodła). Serek miksować z 1-2łyżkami cukru pudru. Puder wsypywać po troszkę, żeby nie było zbyt słodkie. Do ubitego serka wlać 4 łyżki śmietany, a resztę śmietany ubić w osobnej misce. Przełożyć śmietanę do serka i wymieszać.
Ciasto, kiedy wystygnie, przekroić na pół i posmarować dżemem porzeczkowym Na wierzch posmarować masę i przykryć drugą częścią ciasta. Posypać cukrem pudrem. Najlepsze, jak trochę postoi! Smacznego!
Komu kawałeczek?!;)



4 komentarze:

  1. Nie przesadzasz z tym - NIKT mnie nie czyta? ;)

    Jedź na ślub, pies sobie poradzi a kiedyś musi w końcu zostać sam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżeli Nutka zna swoich opiekunów, to nie musisz sie obawiać. Wiadomo, że żal zostawić psiaka. To, że będzie tęsknił, to wiadomo, ale nic jej nie będzie. My swojego też zostawialiśmy na czas wyjazdów u babci, którą dobrze znał i poza tęsknotą to nic mu nie było. ;)

    I skończ z tym "nikt nie czyta". :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Wybaczcie moje nikt nie czyta, ale jakoś tak napisałam, bo trochę się motywację do pisania traci w takiej sytuacji. Kiedyś też zaczynałyście i powinnyście rozumieć. Poza tym skąd ktokolwiek(no, poza wami) ma wiedzieć, że tu piszę?:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udzielaj się na innych blogach to się dowiedzą. ;)

      Usuń

Miło mi, że odwiedziłeś mojego bloga. Dziękuję za każdy komentarz.:)