niedziela, 29 września 2013

Ludzie i zwierzęta

Jakiś czas temu rozpisałam się bardzo na temat zwierząt i podejścia do nich ludzi. I co? I zawiodłam się wczoraj na ludziach po raz kolejny!
Jechaliśmy wieczorem, po godzinie 7 do teściów. I nagle patrzymy a tam, na środku naszego pasa leży mała sarenka- żywa, z główką rozglądającą się w koło, widać, że oczka przerażone. A wszyscy, którzy jechali- omijają ją i mają gdzieś. Kurcze no, rozumiem rozjechanego lisa, czy inne stworzenie. Ale widać, że sarenka żywa, tylko nóżki obie przednie złamane, krew się leje, a ona bidulka leży i nic nie może zrobić...
Zatrzymaliśmy się i zadzwoniliśmy na policję(bo kto nosi przy sobie numer do nadleśnictwa czy czegoś innego, co może w tej sytuacji pomów). 40 minut czekania na policję, która jechała z miejscowości położonej 10 minut drogi... Spoko, nie pierwszy raz. Kiedyś czekaliśmy 3 godziny w 100tysięcznym mieście. Są sprawy ważne i ważniejsze, nie istotne, że w tej małej miejscowości z której policja miała przyjechać, to nic nie robią, ale może mieli ważną sprawę.

W czasie czekania zatrzymały się dwie osoby i to przywraca wiarę w człowieka. Starszy Pan i młody chłopak. Każdy z nich ma w domu zwierzę, każdy próbował coś doradzić. Jak któraś z forumek kiedyś napisała tak i ja powtarzam- Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś kto kocha zwierzęta był złym człowiekiem. I ja też tak uważam, co więcej- sądzę, że ludzie którzy kochają zwierzęta są bardziej wrażliwi i odnosi się to do wszystkich sfer życia.

W końcu policja przyjechała. Sarenka w tym czasie próbowała odpychać się tylnymi nóżkami i ze środka pasa dotoczyła się do barierki przy rowie. Dalej G. pilnował, żeby nie wpadła do rowu. Policja powiedziała, że wezwali jakąś służbę, która zabierze zwierze to weterynarza i kazali jechać, powiedzieli że ją przypilnują. Mam nadzieję, że nie zostawili jej tam... Bo to dla niej byłaby długa i męcząca śmierć- zapewne z głodu i pragnienia, bo nigdzie by się nie ruszyła. I mam nadzieję, że weterynarz się nią zajął, bo myślę, że wystarczyło poskładać nóżki i będzie żyć, szkoda żeby z takiego powodu ją uśpić. Widać było, że jest silna i na pewno sobie poradzi. A sarenka była śliczna- malutka, młodziutka. Jeszcze uszy miała dwa razy większe niż głowę, tak jak młody owczarek niemiecki:)
A jak odchodziliśmy do samochodu, sarenka odwracała główkę i patrzyła na mojego G. :) Wiecie- jakbym mogła, to bym ją zabrała;) Ale to dzikie zwierze i jego miejsce jest w lesie, więc mam nadzieję, że trafi do jakiegoś leśnego schroniska :)


Nie potrafiłabym przejechać obok obojętnie. Jest coś takiego w człowieku, że zwierze jest dla niego ważne i to nie ważne czy własne, czy cudze, czy domowe, czy dzikie. Zwierzęta są dla nas, a my jesteśmy dla nich. Razem tworzymy na Ziemi całość.

PS. Nie skomentuję zachowania tego człowieka, który ją potrącił i zostawił na środku drogi. To jest poza moim zrozumieniem...

8 komentarzy:

  1. dobrze że są jeszcze ludzie którym nie jest obojętny los zwierzyny , ja mieszkam blisko lasu i często widzę malutkie sarenki na łące

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam na przeciwko las, sarny nawet pod nasz dom podchodzą;) Ile razy nasz pies gonił je na łące;)

      Usuń
  2. Rany, biedna ... :( dobrze, że chociaż Wy się zatrzymaliście....

    Przypomniała mi się taka sytuacja, kiedyś starsza kobieta o kulach przebiegała(!!!) w miejscu niedozwolonym, uderzył w nią samochód. Kobieta leżała na środku drogi, a wszyscy ją omijali!!! A. Wysiadł, zastawił autem drogę tak, żeby jej nikt nie najechał, a sam zaczął kierować ruchem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż. Skoro wobec ludzi jest taka znieczulica, to nie ma się co dziwić, że ludzie olewają zwierzęta...:(

      Usuń
  3. Dobrze że są jeszcze ludzie tacy jak Ty wrażliwi na krzywdę tych co sami nie mogą sobie pomóc lub są zbyt słabi...mnie też denerwuje wszechobecna znieczulica...dziękuję Ci za dobre serce:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie trzeba mi dziękować.;) Taka po prostu jestem i takiego samego mam męża. Mam nadzieję, że jednak jest trochę więcej takich ludzi, tylko akurat nie jechali tą drogą. No i co najważniejsze- to my musimy o to dbać i uczyć nasze dzieci takiej miłości do świata;)

      Usuń
  4. Biedne zwierzątko. Dobrze, ze jeszcze są dobrzy ludzie na tym świecie - tacy jak Wy. :)

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że odwiedziłeś mojego bloga. Dziękuję za każdy komentarz.:)